środa, 21 sierpnia 2013

Imagin #5

Lekcja biologii. Dzisiaj pani postanowiła zrobić nam luźne lekcje. Wszyscy śmiali się i robili różne dziwne rzeczy. Tylko my- Ja, Liam i Josh  -siedzieliśmy cicho słuchając muzyki. Nagle do klasy wszedł dyrektor.
- Proszę o ciszę. - powiedział rozkazująco.
Cała klasa zamilkła, gdy nagle dyrektor wprowadził trójkę chłopaków. Byli bardzo ładni.
- Przedstawiam wam naszych nowych uczniów, którzy zaczęli uczęszczać do naszej szkoły. Oto: Louis, Niall i Zayn. Od dzisiaj będą chodzić do waszej klasy. Postarajcie się zaakceptować ich. Harry,Josh i Liam postarajcie się, aby czuli się w naszej szkole jak najlepiej. Chłopcy usiądźcie w ławce za nimi.
Nie mogliśmy uwierzyć w słowa dyrektora. Po chwili usiedli za nami. Miałem odczucie, że ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem, że Niall nagle odwrócił głowę w bok.
- Twoje hobby to obserwowanie ludzi? - spytałem żartobliwie.
- Nie czemu?
- Ponieważ cały czas się na mnie patrzysz.
- Bo jesteś ładny, i masz bardzo fajne loczki.
- Wow, znamy się zaledwie kilka minut, a ty już mnie ,,podrywasz'' - odparłem i się zaśmiałem.
- Oj tam, od razu podrywam. Sądzę tylko, że jesteś ładny. A teraz dostrzegam to bardziej.
- Odczep się od niego Niall! - warknął Lou
- Bo co?
- Bo to!
- Widzę, że ktoś się tu się komuś podoba.
- Zamknij się Nialler! - zarumienił się Louis.
- Możecie się uspokoić?! - warknąłem na nich ze złością w głosie.
Zadzwonił dzwonek. Spakowaliśmy się i wyszliśmy z klasy. Przerwę spędziliśmy z chłopakami na schodach przed szkołą. Rozmawialiśmy z nimi o wszystkim i powoli zaczęliśmy się zaprzyjaźniać. Jedyny Zayn siedział cicho i bazgrał coś w zeszycie. Nie wyglądał na zbyt wesołego.
*Perspektywa Liama*
Zauważyłem, że Zayn siedzi przybity.
- Co jest? - spytałem.
Nie usłyszał więc, spróbowałem głośniej.
- Zayn?
- Hm? Sorka zamyśliłem się.
- Co jest?
- Nic...Nieważne...
- Ważne. No co cię męczy?
- Na pewno chcesz tego słuchać?
- Chcę. Może ci pomogę. - oznajmiłem i uśmiechnąłem się.
- A więc tak. Przed przyjazdem tutaj rozstałem się z moich chłopakiem. Nadal go kocham, a;e już nie wrócę do niego. Wiem, że już tego nie naprawię, powoli próbuję zapomnieć o wszystkim.
- Mogę ci oświadczyć, że poznasz tu o wiele fajniejszego chłopaka. I przestań się zadręczać bo to ma być szczęśliwy dzień.
- Postaram się.
Odparł, po czym uśmiechnął się i przytulił mnie.
*Narracja is back*
Przed nami jeszcze tylko jedna lekcja:Matematyka. Przedmiot ,,uwielbiany'' przez każdego ucznia. Na matmie siedziałem z Louis'em. Przez całą lekcję pisał coś na kartce. Nie byłe pewien czy słowa piosenki, ale za każdym razem nucił pod nosem każdą linijkę i dopisywał nową. W końcu nie wytrzymałem.
- Co piszesz?
- Piosenkę.
- Dla kogo?
- Dla nikogo. Nie mam nikogo takiego dla kogo mógłbym ja napisać.
- Czyli tak po prostu dla siebie?
- Tak.
- Ale czemu tu jest moje imię? - zaśmiałem się.
- To tylko do nadania mi weny.
- Yhym. Powiedzmy, że ci wierze.
Tommo nic nie odpowiedział, ale chyba poczuł się zawstydzony. Lekcja  w końcu dobiegła końca. Wszyscy razem wracaliśmy do domu. Stanęliśmy pod domem trójki chłopaków. Był ogromny.
- Mieszkacie razem? - zapytał Liam.
- Tak i jeszcze z mamą Louisa. - odparł Niall. - Ona jedyna ze wszystkich mam zgodziła się tutaj z nami przyjechać i zajmować się nami. oczywiście musimy jej pomagać.
- Nieźle. Macie jakieś plany na dzisiaj? - spytałem
- Oprócz siedzenia przed telewizorem nie, a co?
- Extra. Wpadnijcie dzisiaj do mnie. Zrobimy sobie małą imprezkę, na której będziemy tylko my. Zostalibyście na noc? -zaproponowałem.
Chłopaki popatrzyli na siebie porozumiewawczym spojrzeniem.
- Jasne, czemu nie. - odparł po chwili Zayn.
- Bądźcie u mnie o 16:30. Pasuje wam?
- Oczywiście. - powiedział Niall.
- A! Jeszcze adres. Zapiszcie sobie: ulica Baker Street 69.
Wyciągnęli telefony i zaczęli pisać. Po chwili Zayn powiedział:
- Ok. Czyli do 16:30. paa.
- Dokładnie, paa.
Chwilę potem pożegnałem się z Niallem i Joshem i poszedłem do domu. Po wejściu opowiedziałem mamie wszystko od początku o chłopakach i powiedziałem, że zaprosiłem ich i moich przyjaciół na noc. Mama skrzywiła się, ale po zastanowieniu zgodziła się.
- Powiedz mi tylko gdzie macie zamiar spać. Bo w twoim pokoju zmieszczą się tylko 4 osoby.
- Będziemy spali na dole, w salonie. Przesuniemy kanapę, a fotele wyniesiemy do kuchni. I jeszcze będziemy siedzieli w ogrodzie. Możemy, nie?
- Skoro musicie. Ja wieczorem zejdę tylko do kuchni po kolację dla siebie. Tyle będziecie mnie widzieć.
- Ok. Postaramy się niczego nie zniszczyć i pozostawić dom w całości.
Mam uśmiechnęła się, przewróciła oczami i poszła na górę, do sypialni. Spojrzałem na zegarek. Była 15:43. Nie zostało mi za dużo czasu. Poszedłem do swojego pokoju przebrać się. Założyłem spodenki i szarą bluzę. Uszykowałem jedzenie. Włączyłem telewizję i przełączyłem na eskę. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Zastałem w nich Liama, który jak zwykle przyszedł wcześniej niż powinien.
- Hej.
- Hej. Masz może zegarek?
- Mam, a co?
- Bo umawialiśmy się na 16:30, a jest 16:00.
- Sorka, ale nudziło mi się w domu.
- W takim razie pomóż mi przesunąć kanapę.
- Ale po co?
- No przecież gdzieś musimy spać.
- Mam spać na podłodze?
- A wolisz na na ziemi w ogródku?
- No dobra, niech ci będzie ten salon, ale liczyłem na wygodne łóżko.
- Mogę ci zaoferować jedynie kanapę.
- No ok...
Po zrobieniu miejsca w salonie poszedłem do kuchni zrobić kanapki. Liam leżał na kanapie i gapił się w telewizor.
- Widzę, że ci się nudzi, więc chodź pomożesz mi zrobić kanapki.
- Wcale mi  się nie nudzi.
- Do mnie!
- Dobra idę.
Po 20 minutach znów ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę. -oznajmiłem i zostawiłem Liama z pomidorami do pokrojenia -tylko się nie zabij, bo u ciebie to wszystko możliwe.
- Haha, bardzo śmieszne.
Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę drzwi. Stali w nich: Niall, Zayn i Louis.
- Hej.
- Hej wchodźcie.
Zauważyłem, że Louis ma ze sobą gitarę.
- Widzę, że ktoś tutaj, coś nam dzisiaj zaśpiewa.
- No zastanowię się.
Poszli do salonu i napotkali Liama.
- Cześć - krzyknął Louis.
- Siema! - powiedział Zayn.
- No hej! -odparł Liam.
Usłyszałem jak na dół schodzi mama.
- Dzień dobry! - powiedzieli wszyscy.
- O, cześć! Ja tylko po kolację.
- A więc te kanapki były dla pani? - zapytał Liam.
- Tak a co?
- Tyle się napracowałem,żeby je zrobić, a one były dla pani?! Jestem oburzony. - powiedział Liam.
- Wynagrodzę ci to. ja zmykam. Pa.
Poszliśmy do ogrodu. Rozłożyliśmy koce i poduszki.
- Mam jedno pytanie. -oznajmiłem.
- No? - spytał Niall.
- Gdzie jest... - urwałem w połowie, gdy do ogrodu wszedł Josh.
- Hej! Sorka za spóźnienie, ale tata miał mnie podwieźć i skończył później pracę i trochę się spóźniłem.
- No ok. Jeszcze nic się nie działo.
- To dobrze. Myślałem, że coś mnie ominęło.
Nagle Niall zaczął skakać z radości.
- Z nim coś musi być nie tak . - odparł Louis.
- Niall co ty wyprawiasz? - spytałem ledwo powstrzymując śmiech.
- Ty masz trampolinę! - wykrzyknął.
- No wiem. Chcesz poskakać?
- Taaaaaak!
- Jak dziecko - powiedział Josh.
Podczas, gdy Niall skakał my przynieśliśmy jedzenie i zamówiliśmy dwie pizze.
- Niall jedzenie czeka! - krzyknął do blondyna Zayn.
Schodząc z trampoliny ledwo ci się nie zabił i pędem przybiegł do nas. Na widok jedzenia oczy mu sie powiększyły.
- Jestem taki głodny!
- A kiedy nie jesteś? - zaśmiał się Lou.
Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie. Oczywiście najwięcej zjadł Niall. Po jedzeniu zrobiliśmy popcorn i oglądnęliśmy sobie horror. później Louis wziął gitarę. Usiedliśmy wokół siebie i trójka chłopaków zaczęła śpiewać piosenki. Zmusili nas do wspólnego śpiewania. Po kilku namowach w końcu zgodziliśmy się. Brzmieliśmy naprawdę nieźle. pomimo kilku nieczystych dźwiękach, które zaśpiewaliśmy z Liamem i Joshem było super. Przez cały wieczór bawiliśmy się fantastycznie. Zaprzyjaźniliśmy się razem bardziej niż mieliśmy zamiar.
*Dwa miesiące później*
Louis wyznał mi miłość. Od razu się zgodziłem, jesteśmy szczęśliwą parą. Zayn wyznał miłość Liamowi, a Niall Joshowi. Oni też się zgodzili. teraz chodzimy na potrójne randki i jest naprawdę fajnie.